byłam u siebie tylko raz
przyszłam bez zapowiedzi
bez zbędnych dzwonków
i pukania do drzwi
stanęłam w progu jak nieproszony gość
i stałam się niechciana
zjawiłam się nie w porę
bo czasu zabrakło
bo obiad na stole
bo pranie usycha z tęsknoty
nie było spijania wierszy
z filiżanki
nie było rymów
w galaretce
tak nagle nie po drodze
do siebie
mi się stało
następnym razem wyczeszę pamięć
czerwienią wymaluję serce
wytuszuję myśli
i ubiorę się w najdroższy uśmiech
żeby ugościć siebie naprawdę
Twoja poezja przypomina mi wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Pisz, Moniko, jak najwięcej!
Dziękuję, Kochana 🙂